piątek, 31 stycznia 2014

Pasiaki...


Pierwsza moja myśl, tkanina na poduszki. A potem mąż stwierdził, że przecież na ubranie może być. Pomyślałam, dobrze, niech będzie na ubranie. Najbardziej pasowały mi tu spodnie.
Minęło trochę czasu i uszyłam takie oto dziwolągowate portki.
Wykrój Burda 12/2011, z tym, że tam są wpuszczane kieszenie, a ja zrobiłam naszywaną i tylko jedną. Miały być dwie, ale ta druga tak mi się "artystycznie" naszyła, że od razu ją odprułam, a drugi raz naszywać mi się nie chciało.
Dobrze, że moje dziecko nie zwraca na razie specjalnej uwagi na ciuchy i co mama uszyje lub kupi, bez protestu nosi. Bo gdyby zwracał, to pewnie by tych pasiaczków nie założył.
Pozostał mi jeszcze spory ścinek, więc prawdopodobnie stanie się elementem kurtki. Szycie dopiero w dalszych planach.





















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz