Kwieciste poszewki na poduszki...
Takie tam zwyklaki, z jednego kawałka cięte i pozszywane.
Na szycie innych, bardziej wymagających, nie mam na razie nastroju. Ten brak nastroju można określić innym słowem... lenistwo i brak chęci do wszelkich tkaninowo-ścinkowych kombinacji.
Uszyłam je jeszcze w starym roku, przed świętami, ale ciężko było fotki zrobić, a potem na bloga wrzucić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz