czwartek, 5 grudnia 2013

Sweter z kotem...


Na czapce kot, na kurtce kot, na bluzie kot... I przyszła kolej na sweter, też kot. Bo posiadanie kota na punkcie kota, mojemu dziecku nie mija. 
Ostatnio mam lenia na wymyślanie wzorów (już o tym wspominałam), dlatego jest zwykły ryż, plus ten wspomniany kot, dla urozmaicenia. Zapewne większe zadowolenie wzbudziłaby śmieciarka, ale wydzierganie jej, jest dość mocno pracochłonne.
Sweter zaczęłam robić...  nie wiem...  dość dawno temu. Szło mi opornie, potem sobie leżał, taki nieskończony, przez długi czas. Wróciłam do niego jesienią, gdzieś między jedną czapką a drugą. I tu już poszło szybko. Bo placykowa ławka, to jak już chyba kiedyś pisałam, fajnym i szybkim miejscem do drutowania jest. Normalnie nie mogę odżałować, że na wiosnę (fakt, późno przylazła) nie zaczęłam. Pewnie niejeden sweter by powstał.
Włóczka Zorza, kupiona jeszcze w dobrych czasach. A kot, to chyba z Kocurka powstał. Nadal się uczę działać na szydełku, ale na razie z marnym skutkiem.























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz