poniedziałek, 13 grudnia 2010

Michałkowe zakupy…


A teraz kilka zakupów Michałkowych, wszystko z Allegro.

Trochę Sonaty (już wykorzystałam na czapki) i Zorzy, pewnie będą jakieś sweterki. Nie uśmiecha mi się ta robota, bo włóczki cienkie, a ja lubię jak wiadomo grube.










Miał być kocyk na lato (specjalnie robiłam podwójnie, żeby było szybciej), ale lato się skończyło i kocyka nadal brak. Może na przyszłe…





Sztruks w króliczki na ogrodniczki (i nie tylko). Sporo tego kupiłam. Jak Michaś wyrośnie z jednego, uszyję drugie.







piątek, 10 grudnia 2010

Biała czapa…


Przypomniało mi się, że zrobiłam jeszcze jedną czapkę dla Michasia, taką najprostszą z możliwych, wiosenno-jesienną, z Sonaty. Właściwie była to nauka robienia czapek dla dzieci (nie obyło się bez prucia). Muszę zrobić mu coś nowego na wiosnę, coś bardzo kolorowego i fikuśnego. A ten ogonek to pomysł wynikły z braku pomysłu.















sobota, 4 grudnia 2010

Kurteczka…


A to podwójna, polarowa kurtka dla Michasia. Kiedyś szyłam polar dla siebie i trochę mi zostało (na Allegro sprzedają całe metry, więc często coś zostaje). Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że mi się przyda na taki cel. Na razie nie ma zapięcia, zastanawiam się jakie zrobić. Może drewniane kołeczki? Z tym, że jestem w posiadaniu całych trzech sztuk, a tu przydałyby się cztery, może coś w sklepach znajdę.
Zbyt późno zdecydowałam się na szycie, więc został użyty 3-4 razy. Przyda się na wiosnę. Michaś na pewno z niej nie wyrośnie, bo rozmiar zdecydowanie większy niż teraz nosi (ja tam wszystko produkuję na wyrost).  Wykrój oczywiście z burdy (10/2005), troszkę zmodyfikowany.
Szkoda, że walonki nie nadają się na wiosnę (i na nie wystarczyło), byłby komplet.









czwartek, 2 grudnia 2010

Sweterek i czapa…


Tym razem sweterek i czapa dla Michasia. Sweterek zrobiłam jeszcze jak byłam w ciąży. Zostały mi resztki Alize po moim swetrze i sukience. Na takiego maluszka dużo włóczki nie potrzeba, może poszły mi ze dwa motki.
Żałuję teraz, że tylko jeden, miałam wtedy tak duuużo czasu. Obecnie czasu mam bardzo mało, więc robótek jak na lekarstwo.
Czapa powstała stosunkowo niedawno, turkusowa i biała Sonata, wzór najprostszy z możliwych, nie miałam czasu i ochoty na kombinacje. Wiele jej nie ponosił, przyszła zima, może na wiosnę uda się jeszcze założyć.









Wersja z kapturkiem…










piątek, 26 listopada 2010

Walonki…


Postanowiłam Michałkowi uszyć butki. Chciałam kupić, nieźle się naszukałam,  i d… Znalazłam tylko chińskie, a ja od wielu lat bojkotuję towar "made in China”.  Jedynie w przypadku elektroniki  poddałam się niestety. Polskie były, owszem, ale nie na mrozy, raczej takie futrzane kapcie. Największy rozmiar 11, czyli też odpada.
Wiadomo, z szyciem sobie radzę, gorzej z wykrojami. A ponieważ żadnego wykroju nie znalazłam (może nie potrafię szukać), zrobiłam go sama. Wyszło jak wyszło, nie jestem do końca zadowolona, następnym razem postaram się poprawić błędy. Bo na pewno uszyję jeszcze jedne.

Polar na wierzch, polar na podszewkę i między nimi jeszcze ocieplenie. I wyszło tak…











Trochę zaległości…


Troszkę czegoś, co wyprodukowałam dawno temu, ale z powodu nieobecności nie zamieściłam.

Tunika przerobiona. Fason ciążowy, ale tak ogólnie, nie na ciążę. No ale w tym czasie się przydała. Źle ustawiłam aparat i kolory wyszły koszmarnie.




A kiedyś wyglądała tak…



Była ogromna (dawno temu, w latach 90, takie się robiło), źle się w niej czułam. Sprułam do wysokości pod biustem i przerobiłam górę jeszcze raz. Rękawy też prawie w całości poprawiłam.

  
Tunika (bo na kiecę za krótka przy moich obecnych wymiarach), szyta na czas ciąży, z myślą, że po też będę ją nosić. Na razie wisi w szafie, bo jest za wielka na mnie (jak miałam mega brzuch też była za wielka), zrobiłam błąd przy szyciu i najpierw muszę go naprawić. Poza tym wykrój przeznaczony jest na cienkie, lekkie, zwiewne tkaniny, a nie na sztruks. Ja to zawsze muszę coś namieszać.





A to letnia kieca (to ta tkanina, o której kiedyś pisałam, prezent od T) . Tegoroczne lato nie sprzyjało jej noszeniu, gdyż ledwo się w nią wcisnęłam. Fotka z roku ubiegłego, już we dwójkę.





Biała tunika, była bez ludzia, teraz na ludziu. Z dekoltem coś nie tak mi wyszło, ale trudno, poprawiać nie będę, najwyżej zatrzask przyszyję.







I kieca ślubna, której też nie było okazji zamieścić…







czwartek, 25 listopada 2010

Minął rok i…


Baaaaardzo długo mnie tu nie było. Czas wrócić po ponad rocznej przerwie. Bo najpierw był wyjazd, potem remont, a potem… stało się coś cudownego, czyli ujrzałam dwie kreski na teście. I oto w kwietniu pojawiła się moja główna „przyczyna” nieobecności…




Będąc w ciąży mogłam dużo zdziałać w dziedzinie robótkowej, ale tak mi się nie chciało… O prowadzeniu bloga już nie wspomnę.