piątek, 26 listopada 2010

Trochę zaległości…


Troszkę czegoś, co wyprodukowałam dawno temu, ale z powodu nieobecności nie zamieściłam.

Tunika przerobiona. Fason ciążowy, ale tak ogólnie, nie na ciążę. No ale w tym czasie się przydała. Źle ustawiłam aparat i kolory wyszły koszmarnie.




A kiedyś wyglądała tak…



Była ogromna (dawno temu, w latach 90, takie się robiło), źle się w niej czułam. Sprułam do wysokości pod biustem i przerobiłam górę jeszcze raz. Rękawy też prawie w całości poprawiłam.

  
Tunika (bo na kiecę za krótka przy moich obecnych wymiarach), szyta na czas ciąży, z myślą, że po też będę ją nosić. Na razie wisi w szafie, bo jest za wielka na mnie (jak miałam mega brzuch też była za wielka), zrobiłam błąd przy szyciu i najpierw muszę go naprawić. Poza tym wykrój przeznaczony jest na cienkie, lekkie, zwiewne tkaniny, a nie na sztruks. Ja to zawsze muszę coś namieszać.





A to letnia kieca (to ta tkanina, o której kiedyś pisałam, prezent od T) . Tegoroczne lato nie sprzyjało jej noszeniu, gdyż ledwo się w nią wcisnęłam. Fotka z roku ubiegłego, już we dwójkę.





Biała tunika, była bez ludzia, teraz na ludziu. Z dekoltem coś nie tak mi wyszło, ale trudno, poprawiać nie będę, najwyżej zatrzask przyszyję.







I kieca ślubna, której też nie było okazji zamieścić…







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz