środa, 19 lutego 2014

I znowu czapka, i znowu kot...


A raczej coś w rodzaju kota...
To był taki mały eksperyment. Chciałam sprawdzić, czy bez gotowego wykroju uda mi się uszyć czapkę. Bo jak wiadomo, zrobienie wykroju, nawet takiego najprostszego z możliwych, to dla mnie czarna magia.
I wykroiłam sobie trapezik, pozszywałam (angażując w to jednocześnie uszy i paski) i coś tam mi wyszło. Oczywiście nie do końca tak, jak chciałam. Czyli "wykrój" wymaga dopracowania. 
Uszy nie "leżą", tak jak powinny i w sumie niepotrzebnie je wszywałam, wystarczyło wykorzystać czapkowe rogi.
Czapka z gatunku tych cieplejszych, więc prawdopodobnie nie będzie już podczas obecnej "zimy" wykorzystana. Chyba, że znowu będzie mega mocno wiało. I wcale bym się nie zdziwiła, bo w moich stronach to norma.

































Przy okazji pokazały się niedawno uszyte dżinsowe spodnie, na modelu.















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz