środa, 19 lutego 2014

I znowu czapka, i znowu kot...


A raczej coś w rodzaju kota...
To był taki mały eksperyment. Chciałam sprawdzić, czy bez gotowego wykroju uda mi się uszyć czapkę. Bo jak wiadomo, zrobienie wykroju, nawet takiego najprostszego z możliwych, to dla mnie czarna magia.
I wykroiłam sobie trapezik, pozszywałam (angażując w to jednocześnie uszy i paski) i coś tam mi wyszło. Oczywiście nie do końca tak, jak chciałam. Czyli "wykrój" wymaga dopracowania. 
Uszy nie "leżą", tak jak powinny i w sumie niepotrzebnie je wszywałam, wystarczyło wykorzystać czapkowe rogi.
Czapka z gatunku tych cieplejszych, więc prawdopodobnie nie będzie już podczas obecnej "zimy" wykorzystana. Chyba, że znowu będzie mega mocno wiało. I wcale bym się nie zdziwiła, bo w moich stronach to norma.

































Przy okazji pokazały się niedawno uszyte dżinsowe spodnie, na modelu.















sobota, 15 lutego 2014

Dzianinowy zwyklak...


Taka tam, zwyczajna, dzianinowa bluzka, o której nawet nie mam co napisać. Potrzebowałam takiej, więc uszyłam. 
Wykrój ten sam, co w przypadku czerwonej w czarne plamy. Kolor na fotkach taki jakiś nijaki, w rzeczywistości, to bardzo ciemna, morska zieleń. 
Pod szyją mi nie wyszło, jest trochę za ciasno.




















poniedziałek, 10 lutego 2014

Black sweet shoes...


W końcu je mam. Są śliczne. 
Chciałam Nagabę, bo buty tej firmy dobrze znam i uwielbiam, ale drożej by mnie (a konkretnie męża) ta przyjemność kosztowała. Kilka miesięcy temu widziałam nagabowe na targu, za jedyne 160 zł (w necie około 220 zł, bez kosztów przesyłki), ale wtedy były inne wydatki. Teraz nie ma i raczej nie będzie. A z właścicielem stoiska ciężko się dogadać.
Poczytałam sobie troszkę o glanach na różniastych forach. Oczywiście sporo słów typu obrzydliwe, okropne, straszne...  Spojrzenie na nicka (ach te zdrobnienia) i avatar (przeważnie różowo-słitaśny)...  i od razu wiadomo, kto to pisze. Da się jeszcze zauważyć kilka typów zniesmaczonych przeciwniczek, ale nie mam potrzeby pisania na ten temat.


























sobota, 8 lutego 2014

Mała i duża...


W końcu wzięłam się za dzianinę. Od zakupu do krojenia minęło trochę czasu, od krojenia do szycia też...  Ale w końcu są, dwie, mała i duża.
To dopiero początek, bo bluzek dzianinowych do uszycia jeszcze trochę mam (szycie jednej z nich w toku), a tak bardzo mi się nie chce... 
Musiałam tradycyjnie szyć przez papier, bez niego moja maszyna mocno się buntuje. A po szyciu moje "ulubione" zajęcie, czyli wyciąganie kawałeczków papieru spod zygzaka. Kocham to robić, bardzo bardzo kocham...
Jak łatwo się domyślić, ta mniejsza jest dla mojego dziecka, ta większa dla mnie.
Mniejsza to Burda 9/2005, większa nie pamiętam, ale też sprzed paru lat.













































czwartek, 6 lutego 2014

Melanżowa czapa...


Miałam dwie białe czapki i resztki fioletowego moheru (po swetrze). Czapki sprułam, bo... no nie wyszły mi i tyle. Jedną, to nawet kilka razy założyłam, potem leżała w zapomnieniu na dnie szafy przez kilka lat.
Czapa jest trochę za szeroka, a ja lubię bardziej obcisłe przy uszach, jest mi wtedy cieplej. Trudno, przerabiać już nie będę, wystarczy, że kilka razy poddawana była pruciu, bo wciąż mi coś nie pasowało.
Ukradłam dziecku balonik i użyłam go jako modela. Nie miałam ochoty na osobiste pozowanie, a konkretnie na zabawę z samowyzwalaczem. Za dużo czasu to zajmuje. Nie mam niestety manekina, a czapkę najlepiej prezentować "na głowie".

































poniedziałek, 3 lutego 2014

Czapka z pomponem...


Tym razem czapka, którą zrobiłam na zamówienie. Pomysł inspirowany ulicą.
Włóczka Kotek, podwójna nitka, czyli drutowało się w miarę szybko i przyjemnie.
Kolor też mi się spodobał i powinien pasować do czapki dla mojego dziecka, która od dawna świta mi w głowie. Nie wiem tylko, czy zanim doczłapię się do sklepu, włóczka w tym kolorze jeszcze będzie.