niedziela, 30 grudnia 2012

Golf-szalik...


Zrobione kilka tygodni temu w 99%, a skończone w ostatnich dniach, bo mi się wcześniej nie chciało. Kolejny sposób, po czapkach i pasiastych swetrach, na wykorzystanie zalegających włóczkowych resztek. Już dawno chciałam Michasiowi coś takiego wydrutować, ale brakowało mi wyobraźni, jak się za to zabrać. Dziwnie, bo jak się okazało, proste jak budowa cepa.
















piątek, 28 grudnia 2012

Melanżowa czapka...


Tym razem coś dla mnie, kolejna czapka.
Mam same grube czapy (cienkie też się znajdą w liczbie kilku sztuk, ale nie nadają się do noszenia), a ponieważ zima ciepła, potrzebowałam właśnie takiej. Kolor czerwony to Bawełna, biały... chyba Malwa... a może Kocurek?
Robiona ot tak sobie, bez pomysłu, w ciemno...  I wyszło, co wyszło...

















wtorek, 25 grudnia 2012

Wesołych Świąt...


Nadchodzą Święta Bożego Narodzenia, więc...





sobota, 22 grudnia 2012

Dzisiaj będzie bez tytułu...


Wczoraj miał być koniec świata. Podobno, bo żaden naukowiec tego nie potwierdził.
Planety nie ustawiły się w jednej linii, a Ziemia kręci się wciąż w tym samym kierunku. Świat nadal istnieje .
Pewnie w najbliższym czasie wróżbici wymyślą nową datę.
Uszyłam Trzpiotowi jedną część kombinezonu, tj. kurtkę. Spodnie zaczęłam, ale skończę dopiero po świętach.
Wydrutowałam też dwie czapki (jedna dla Michasia, druga dla mnie). Nie wiem kiedy zamieszczę fotki na blogu, ponieważ nie da się ich zrobić. Ciemno w chałupie jak...  Przy ciemnych chmurach to norma, słońca wieki nie było i nie wiadomo, kiedy sie pojawi. Nie użyję lampy, bo zdjęcia nieciekawie wychodzą. 

Postanowiłam przenieść cały stary blog na nowy. Pięć lat to teoretycznie sporo, ale zbyt wiele to ja nie pisałam, więc myślę, że szybko mi pójdzie. Przy okazji dodam trochę nowych fotek.



sobota, 15 grudnia 2012

Książkowy zakup...


To mój nowy zakup, a właściwie prezent od męża. Książkę ujrzałam w supermarketowej, promocyjnej gazetce (nawet nie wiedziałam o polskim wydaniu) i pomyślałam sobie, że warto byłoby ją mieć. Wypatrzyłam ją na sklepowej półce dopiero za trzecim razem, bo jak się okazało, leżała w "dziwnym" miejscu. Kosztowała 18 zł, czyli 12 zł mniej niż np. w empiku.
Do świąt pewnie nic nie zdążę wyprodukować, ale na przyszłe Boże Narodzenie powinno się udać.








niedziela, 9 grudnia 2012

Przerobiona czapka...


Tym razem bardzo skromnie, jedna zwykła, prosta czapka, z Puchatki. Sprułam starą (dawno temu była na blogu) i zrobiłam nową.
Tamta była bardzo luźna i w ogóle nie chroniła przed zimnem. Ta mam nadzieję, że będzie.











piątek, 7 grudnia 2012

Półki...


To nie szycie i nie druty, ale pewnym rodzajem robótek można to nazwać.
Była sobie wieża i były sobie głośniki. Wieża się zepsuła, był problem z naprawą, więc poszła pa pa. Głośniki postanowiłam wykorzystać na półki, aktualnie bardzo mi potrzebne.
Mąż powyciągał wnętrzności...




A ja pobawiłam się w wyklejanki...



Wiem doskonale, że nie jest to szczyt piękna i elegancji (wprost przeciwnie), ale tak szczerze, mam to gdzieś.