piątek, 21 września 2012

Króliczki...


Tym razem spora zaległość. Kurteczkę uszyłam daaawno temu (wiosna???), ale dopiero teraz ujrzała światło dzienne. A leżała bezużytecznie, bo mi się guzików nabić nie chciało.
Jesień (a potem zima) nadchodzi, więc Trzpiotu długo jej nie ponosi. Przez moje lenistwo. Mam nadzieję, że na wiosnę będzie jeszcze dobra.















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz