Żółtki...
Szmatowatych spodni, o których ostatnio wspominałam nie zamieszczam na razie.
W zastępstwie będą te, są prawie identyczne, z tego samego wykroju. I też szmatowato wygladają, szczególnie na zdjęciu. Tkanina z gatunku tych, co po pięciu minutach od prasowania, wygląda tak, jakby nigdy nie miała styczności z żelazkiem.
Ogólnie... nie wyszło mi niestety... Pewnie lepiej by było, gdyby na blogu się nie znalazło.
Noszą się dobrze, więc chociaż tyle.
Przy okazji ukazała się kamizelka, którą kiedyś tam zrobiłam, a i przez bloga też się przewinęła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz