poniedziałek, 22 grudnia 2014

Kurtka na ciepłą zimę...


Październik ciepło, listopad początek ciepło...  I nagle pobudka, bo się ochłodziło, a moje dziecko nie ma zimowej kurtki. Dwie kurtki, z dwóch poprzednich sezonów niby jeszcze dobre, ale jednak takie jakieś kuse ... Dobrze, od czasu do czasu może je założyć, na plac zabaw na przykład, do brudzenia się, poza tym niekoniecznie.
Musiałam się wziąć do roboty i uszyć nową (do czasu uszycia musiał nosić stare). 
Tkanina nowa nie jest, wprost przeciwnie, sporo lat sobie liczy. Kupiłam ją jeszcze w czasach, kiedy to "uczyłam się" szyć. Powstały wtedy żakiet i spodnie (przerobione wkrótce na krótkie spodenki). Do udanych "dzieł" raczej tego zaliczyć nie mogłam. Spodenki trochę ponosiłam (jako tako się dało), za to żakietu w ogóle. 
Dobrze, że nie wyrzuciłam bubla, bo dzięki temu mogłam go teraz "przerobić" na kurtkę. Kolor dosyć niepraktyczny, kurtka brudzi się w ekspresowym tempie. Moje dziecko jest mistrzem placyku w tej dziedzinie. I jednym z nielicznych, które ma na to zezwolenie. Większość dzieciaków tam przebywających, jakieś takie sterylne są. 
Ocieplenie jest dość cienkie, dlatego nadaje się na dodatnie temperatury. Aktualnie szyję drugą kurtkę, cieplejszą, ortalionową.






































Przy okazji pojawiły się spodnie. Pokazywane już były, ale nie na modelu. Nadal są za długie, ale mniej niż od razu po uszyciu.







































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz