Drugie podejście...
Wyprodukowałam kiedyś sweter...
Tak zupełnie bez głowy (nie pierwszy, nie ostatni)...
Nosiłam, bo nosiłam, ale wiedziałam, że kiedyś muszę go spruć i wyprodukować nowy.
Latem sprułam, jesienią zrobiłam... i mam nowy. W sumie podobny do poprzednika, tylko wykonanie trochę lepsze. Tam ścieg był bardzo luźny (to ta jego wada), a tu jest ciasno.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz