środa, 9 października 2013

Polarowa kamizelka...


Kamizelkę uszyłam dawno temu, chyba w czerwcu. Młody do tej pory nie miał okazji jej założyć, bo  najpierw było za ciepło, potem było za zimno, albo nie pasowało do ogółu.
Ponieważ tradycyjnie szyte na wyrost, na pewno jeszcze wiele razy założy.
Nie wiem, co się stało, chyba jakieś zaćmienie miałam. Aleeeee wstyd...  Tak, bardzo "artystycznie" naszyłam kieszenie, jedna wyżej, druga niżej. A kapnęłam się dopiero w momencie, kiedy na prucie było już za późno. Tzn. można było to zrobić, ale moje nerwy są na to za słabe.
Niech już tak zostanie, gorsze błędy szyciowe człowiek w sklepach widział.











































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz