sobota, 5 października 2013

Nowe nabytki...


Moje najnowsze tkaninowe zakupy.
Zostałam do nich w pewnym stopniu zmuszona. Dostaliśmy zaproszenie na wesele. Tak nagle i niespodziewanie. Ślub miał być w czerwcu przyszłego roku, będzie w tym, w listopadzie.
Czyli...  trzeba sobie jakąś kiecę sprawić. I ubranko dla Trzpiota.
Coś na portki i kamizelkę już kupiłam w sklepie stacjonarnym. I prawie uszyłam. Zostały jedynie jakieś tam drobiazgi wykończeniowe.
Tkaniny na kiecę w stacjonarnym nie kupię, z prostego powodu... nic nie ma ciekawego i nadającego się na tego typu okazje. Pozostał tradycyjnie net. Może i zakupy w ciemno w takiej sytuacji, to nie jest dobry pomysł, ale ja innego wyjścia nie miałam.
Najpierw przetrzepałam Allegro... i...  no kiepsko, nic sensownego nie znalazłam. Prawie zdecydowałam się na bawełnianą satynę i koszulową bawełnę. Mimo, że za satyną nie przepadam, a i do bawełny były wątpliwości, głównie jakościowe, bo niby dlaczego tak tanio.
I nagle mnie olśniło. Allegrowy sprzedawca z włoskimi tkaninami (kupowałam kiedyś u niego, obecnie się nie da, mizerny asortyment) ma przecież także sklep internetowy. Zajrzałam tam i...  To nie na moje "nerwy", miałam ochotę od razu wykupić pół sklepu.
Szukałam, szukałam...  I znalazłam... i bordowy żakard (wiskoza + bawełna) na sukienkę, i jasnoniebieską bawełnę na koszulę, i jeszcze coś na dwa szaliki. Te szalikowe, to tak bardziej przypadkowo i nadprogramowo.
Wyrób gotowy sukienkowy sporo by mnie kosztował (nie tylko o kasę chodzi). A szukanie zajęłoby mi pewnie całą wieczność. 
Wykrój będzie kombinowany, burdowo-annowy. Mam nadzieję, że coś mi z tego wyjdzie, nie ma innej opcji.










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz