Oj, nie wyszło...
Mimo to zamieszczam te dziwne twory na blogu.
To ten niby len, wściekle farbujący, o którym kiedyś pisałam. Krojenie okazało się kolejnym koszmarkiem. Wykręcało się toto na wszystkie strony świata, więc niby kroiłam prosto, a wychodziło krzywo. Pewnie są jakieś metody radzenia sobie w takiej sytuacji, ja ich niestety nie znam. A to, co źle skrojone, również źle się szyje...
Ktoś, kto nie ma pojęcia o szyciu (czyli większość), na pewno tych wszystkich niedociągnieć nie zauważy. Chociaż... mąż zauważył, ale ja go przeszkoliłam w tej dziedzinie, przy okazji paru wizyt (niezakupowych, bo chińszczyzny nie kupuję) w odzieżowych sieciówkach.
A czy przypadkiem takie "szmatowate" tkaniny nie sa teraz w modzie?
Nogawki mają jednakową długość, na fotce tylko tak wyszło...
Koszula na modelu...
Spodnie na modelu były w poprzednim poście.
Uszyłam jeszcze z tego spodnie (dla siebie), takie szerokonogawkowe, do kolan. Może kiedyś wrzucę fotkę.
Poza tym wystąpiły:
spodenki - lump
buty - Guliana
skarpetki - Wola