piątek, 27 marca 2009

Tunika i bluzka…


Zaczęłam szyć dzianinową tunikę.

Coś złego dzieje się z moją maszyną. Kiedyś szyłam dzianiny i było super, teraz koszmar. Dopiero jak podłożę papier, idzie w miarę dobrze. Prawie skończyłam, zostało tylko podwinięcie dołu i rękawów.
Dziś kupiłam nową burdę. Jest kilka wykrojów sukien ślubnych, w tym ta zbliżona do mojego ideału. Dlaczego dopiero teraz?????  Nie będe przecież szyć drugiej. Ale kiecę tego typu na pewno kiedyś uszyję, na inną okazję.

I dwie zaległości. Biała tunika i bluzka z satyny. Ciekawe, kiedy będę ją nosić, skoro za satyną nie przepadam.









wtorek, 24 marca 2009

Nowa robótka…


Sweterek z Czterdziestki skończony, już jakiś czas temu. Poszły dwa motki i trochę. Gdybym wiedziała, że tyle mi zostanie, zrobiłabym kilka cm dłuższy.













 



piątek, 13 marca 2009

Mam mam mam…


Mam mam mam…   Mam lustrzankę cyfrową. Wczoraj przyszła paczka.
To było moje wielkie marzenie (nigdy nie mogłam uzbierać odpowiedniej sumy), od dawna.
Najpierw miał być Canon, potem Nikon, a jest Pentax. Przeczytałam sporo opinii w necie i wybrałam…
Okazało się, że fajnie się go trzyma w rękach (przed zakupem nie był macany), ma poręczne przyciski…
Teraz czeka mnie sporo nauki, w końcu to moja pierwsza lustrzanka. Nie mam zamiaru robić fotek automatem, od tego są kompakty. Ale ja i przy kompakcie używałam ustawień manualnych, tyle, na ile się dało (wiadomo, kompakt ma małe możliwości). I gapiłam się w wizjer, nie w ekran (z małymi wyjatkami, np. makro). Trudno mi pozbyć się nawyków z czasów analogowych.
A dziś przyszedł plecak, taki specjalny, na lustrzankę. Jest naprawdę super, jak dla mnie.
Już się nie mogę doczekać czerwcowego wyjazdu w Tatry.




wtorek, 10 marca 2009

Żakietowo...


Zanim wrzucę fotkę nowego żakietu, upłynie zapewne sporo czasu. W zastępstwie cztery żakiety uszyte kiedyś tam.
Wszystkie wykroje pochodzą z burdy, oczywiście trochę poprzerabiane, do moich potrzeb.


Żakiet nr 1, sztruks, tzw. brudny róż (tu tak nie bardzo na brudny wygląda) plus spódnica do kompletu. 












Żakiet nr 2, też sztruks, turkus (tu na bardziej niebieskawy wygląda) plus grafitowa spódnica, też uszyta przeze mnie.
Istnieje jeszcze spódnica do kompletu, ale nie wiem, kiedy znajdzie się na blogu. Pewnie w ogóle się nie znajdzie.








Żakiet nr 3, dla odmiany dżinsowy. Uszyłam też z tego dżinsu spodnie. Nawet nie wiem, czy ukazały się na blogu, tak przy okazji prezentowania innego ciucha, bo osobno na pewno nie.





Żakiet nr 4, śliwkowe boucle. Pamiętam, że szyjąc go bardzo się śpieszyłam, bo następnego dnia rano wyjeżdżałam na wesele. I chciałam go ze sobą zabrać. Skończyłam szycie około godziny drugiej w nocy.
To był akurat koniec października, pogoda piękna, słońce, temperatura bardzo wysoka, jak na tę porę roku. Zajeżdżam na miejsce, a tam ziiiiiimnooooo straszne. Taka drobna różnica między Dolnym Śląskiem a wschodnią Polską. Oj, nie ogrzał mnie żakiecik wtedy...
Do kompletu spódnica, uszyłam ją nieco później.














wtorek, 3 marca 2009

Nowe dłubanie i stare dłubanie…


Zima tak jakby się skończyła, ociepliło się, śnieg się stopił… Ale na prawdziwą wiosnę trzeba będzie jeszcze poczekać.
I na wytęsknioną, porządną włóczęgę po górach, i na wycieczki rowerowe…
Zaczęłam nowe dłubanie. Zostały mi trzy motki Czterdziestki i trzeba było je jakoś wykorzystać. Na sweterek z krótkim rękawem na pewno wystarczy.


A to stare dłubanie, sweter z Dalii...