środa, 25 lutego 2009

Zima, zima, zima…


Znów sprawdziło się powiedzenie „tylko krowa nie zmienia poglądów”. W niedzielę (szkoda, że  to tylko jeden dzień) pojechałam w góry, aby zobaczyć prawdziwą zimę. Bo w mojej mieścinie jak zwykle… 
No i włóczyłam się przez kilka godzin. Było super, nawet kiedy trzeba było brnąć w śniegu po kolana.
Mój T wciąż mi wypomina (w żartach oczywiście) moje „nie… nigdy… zima jest okropna… śnieg jest paskudny… na pewno nie będę chodzić zimą po lesie…). Wystarczy uśmiech, dobry humor i ciepłe ubranie. I szklanka gorącego kakao przed wyjściem.
Cieszę się też, że w końcu mam sporą kolekcję zimowych fotek.






















wtorek, 17 lutego 2009

Robię sobie…


Robię sobie dalej sweter…   Zastanawiam się, co mi wyjdzie, bo nigdy wcześniej czegoś w tym stylu nie robiłam, a gazetowe opisy nie są dla mnie.  Najlepsze jest to, że w ogóle nie wezmę igły do ręki.

Przypomniało mi się, że mam dwa metry tkaniny, z której miałam uszyć ciepły, zimowy płaszcz. A że okazała się za cienka…   Wymyśliłam sobie żakiet i spódnicę (innych rozsądnych pomysłów brak). Wykrój ten sam (fotka – wpis z 8.10.08), co ostatni zielony płaszcz, oczywiście odpowiednio ”skrócony”. Kieszenie tym razem wpuszczane, w szwach bocznych, nie naszywane. Spódnica… jeszcze nie wiem…
Miała być bardzo śnieżna zima (prognozy straszą), ale jak na razie tylko lekko prószy. Owszem, spory śnieg jest, 20 km dalej, w górach.


A ten sweter zrobiłam kiedyś tam. Włóczka Malwa (podwójna), pomysł własny.











czwartek, 5 lutego 2009

Szycie w toku…


Nie wiedziałam, że szycie tak łatwo i szybko mi pójdzie. Bardzo dobrze dobrałam tkaninę, fajnie się szyje, nic się nie marszczy, nic się nie naciąga. Góra prawie gotowa, dół prawie gotowy, muszę tylko połączyć jedno z drugim.

Jak zwykle miałam problem z zamkiem. Wszyty równo, ale nie idealnie. Trochę za nisko (chodzi o górę), będę musiała zrobić dodatkowe zapięcie na haftkę.
Ogólnie jestem zadowolona, choć oczywiście mogło być lepiej.

Tunikę z Bawełny skończyłam. Lipiec 2007 – luty 2009…  rzeczywiście niezły czas…










niedziela, 1 lutego 2009

Czapka...


O, zima wróciła… Tak się szaro zrobiło odkąd przyszła odwilż, a tu niespodzianka, w nocy spadł nowy śnieg. I jeszcze cały dzień sypał.
Zrobiłam już czapkę mojemu T, niewiele czasu mi to zajęło. Taką zwyczajną, prostą, jak to dla faceta. Jutro ją dostanie, myślę, że będzie zadowolony.