sobota, 20 grudnia 2008

Sweter i koszule…


Sweter skończony. Wyszedł jak wyszedł, taki sobie, na kolana oczywiście nie powala. Już zaczęłam robić podobny, dla mojego T. Żeby mi tylko włóczki wystarczyło. Na swój zużyłam siedem motków i odrobinkę ósmego. Teraz mam prawie dziewięć do dyspozycji, ale mój T potrzebuje zdecydowanie więcej niż ja. Zobaczymy, może się uda, najwyżej będzie trochę przykrótki.
Koszule są już u T. Podobają się, zadowolony. Tylko tak jakby troszkę przymałe są… Ale to już nie moja wina, bo jak się dużo je…  Cóż, centymetrów ostatnio przybyło. Przyjdzie wiosna, będzie rower, będą góry i wszystko wróci do normy.  















 I dla równowagi tunika. Tak,  pokazywałam, ale bez ludzia. Tym razem na ludziu.





Oraz w wersji z paskiem i solo (bez swetra)…








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz