poniedziałek, 30 kwietnia 2007

Sztruksowa spódnica...


Przedwczoraj prawdziwe lato, wczoraj prawdziwe lato, dziś…  czy pogoda musiała się popsuć (wyraźne ochłodzenie) właśnie na długi weekend???
Owszem, przy temperaturze około 15 stopni można jeździc na rowerze (jestem bardzo spragniona jazdy), ale jeśli nie wieje silny, zimny, północny wiatr. A wiać będzie, na 99,9%. Prawdziwy rowerzysta powinien znieść każde warunki, wychodzi na to, że ja do takich się nie zaliczam.

Wspomnienia z wczoraj…











Będę miała więcej czasu na robótki. I szycie…  dokończenie spódnicy, jedna sukienka, druga sukienka i…  tu mam problem, bo miał być komplet rowerowy, ale doszłam do wniosku, że dzianina jest trochę za cienka (na bluzkę mogłaby być, na spodenki raczej nie) i chyba zdecyduję się na tunikę. One zawsze mi się podobały i nie odstrasza mnie fakt, że są aktualnie modne. Muszę przejrzeć Burdy, aby znaleźć jakiś wykrój. 

Mam już fotkę spódnicy. Miał być jeszcze płaszcz, ale przed samym pstryknięciem wyładowały mi się akumulatorki w aparacie. Może zrobię to jutro.











wtorek, 24 kwietnia 2007

Skończyłam…


A jednak skończyłam. I płaszcz, i sweter. Ten drugi bardzo się przydaje na chłodne (niestety) poranki. Nie znoszę tak dużych różnic temperatur, po południu jest 15-20 stopni więcej, nie wiadomo, jak się ubrać.
Wczoraj zaczęłam szyć spódnicę. Musiałam przerwać, bo okazało się, że nie mam zamka. Dziś nadrobiłam zaległości. Pojawił się tylko mały problem, spódnica jest trochę za ciasna (pozimowe 2 cm w biodrach i w pasie…). W zasadzie mogłaby być, ale ja lubię rzeczy trochę luźne. Jedynym wyjściem jest powrót do dawnych wymiarów. Myślę, że za jakieś dwa tygodnie sytuacja wróci do normy. Ruch to najlepsze lekarstwo. Żadne diety nie wchodzą w grę, nigdy ich nie stosowałam i nadal nie zamierzam. Kocham dużo jeść.
Dowiedziałam się dziś, ze mój rower jest już gotowy. Suuuuuper!!! Jutro idę po odbiór. I pewnie od razu wybiorę się na małą przejażdżkę.
Coś ten mój blog zrobił się mało robótkowy. Szkoda, że na początku ubiegłego roku nie mogłam go założyć (brak cyfrówki, a co to za blog bez fotek?), wtedy robiłam dość dużo, jedna robótka za drugą. Teraz zastój jakiś zapanował… Zastanawiam się, kiedy w końcu to wszystko obfotografuję i wrzucę do albumu.


To coś z dawniejszych czasów, spódnica z Sonaty. Pomysł własny.





















niedziela, 15 kwietnia 2007

...


Jednak nie udało mi się skończyć płaszcza. Podszewkę wszyłam tylko częściowo (miałam mały problem i mało czasu), dziurek nawet nie ruszyłam.
Sweter… wiadomo… Jednak wybrałam się dziś na przejażdżkę rowerową.

e wytrzymałam. Przy takiej pięknej pogodzie i tęsknocie za rowerem, nie dało się inaczej. I nie żałuję, bo było całkiem fajnie. Trasa bardzo krótka (tylko 24 km) i prosta (płaski teren, nie licząc kilku skromnych podjazdów), ale na coś dłuższego nie mogłam sobie pozwolić. Po pierwsze „niezakonserwowany” rower, po drugie kondycja jeszcze nie ta (kilka miesięcy przerwy). Zrobiłam trochę fotek (50…?), kilka z nich zamieszczam na blogu. To jest mój pierwszy sezon rowerowy z aparatem cyfrowym, mam zamiar z każdej wyprawy coś „przywieźć”.





















sobota, 7 kwietnia 2007

wtorek, 3 kwietnia 2007

Kolejny zakup...


Poszłam dziś (a właściwie to wczoraj, bo północ już minęła)  do sklepu po guziki (uznałam, że te kupione w sobotę nie pasują do płaszcza) i wróciłam z tym…





Nie planowałam żadnych tkaninowych zakupów, a jednak, na miejscu, jakiś diabeł mnie skusił. I będzie sztruksowa spódnica. Nie uznaję beżowego koloru w przypadku bluzek, swetrów, czy kurtek, ale na spódnice lub spodnie może być.