piątek, 29 listopada 2013

Weselna, koronkowa...


Było ubranie dla mojego dziecka, teraz kolej na moje. Sukienka najprostsza z możliwych, ale oczywiście i tradycyjnie ja coś namieszałam i trochę małych problemów było. Z koronką, bo satyna ok. 
Wykrój z Burdy 3/2012. Nic nie zmieniałam, poza krótszymi rękawami i większym dekoltem.
Kieca raz założona i wylądowała w szafie (tzn. wyląduje po wypraniu, bo jeszcze tego nie zrobiłam). I pewnie dłuuuuugo tam posiedzi, bo nie mam pomysłu na kolejne użycie.



















środa, 27 listopada 2013

Kamizelka i spodnie...


My już po weselu.
Tak sobie postanowiłam, że to, co uszyłam na tę okazję, zamieszczę już po tym wydarzeniu.
Zacznę od stroju dla Michasia. Czyli spodnie, kamizelka i dwie koszule, żółta na wesele, niebieska na poprawiny. Zdjęcia na modelu zrobiłam podczas trwania imprezy (akurat jak goście siedzieli przy stołach, jedli i pili, a nie tańczyli), nie było dziennego światła, więc wyszły, jak wyszły. Na zewnątrz pstrykać się nie dało, baaardzo ziiimno.
Te bez modela jeszcze gorsze. Teraz w mieszkaniu jest bardzo kiepskie światło do zdjęć. Cóż, uroki jesieni. Na dodatek tkanina, to bardzo ciemny granat. Aparat też słaby, mogłam użyć lustrzanki.
Przyznam się bez bicia, koszule nie wyszły mi najlepiej. Oczywiście mam na co zwalić. Winne są tkaniny, koszmarnie się z nich szyło. Dlatego żadnych zbliżeń nie będzie.




































poniedziałek, 25 listopada 2013

Czapka z pomponami...


Następna czapka z cyklu "Po co mojemu dziecku kolejna czapka?". Nie wiem po co, ale ma. Jak zaczęłam ją robić, nie miałam pojęcia, jaki będzie efekt końcowy. Ot, siedziałam sobie na placykowej ławce i drutowałam...
A potem przyplątał się pomysł z pomponami i są pompony, na czubkach.
Najgorsze jest to, że mam pomysła na trzy kolejne czapki, jedną nawet zaczęłam już robić. Z tym, że na nią posiadam włóczkę (jakieś resztki), na dwie pozostałe niestety nie.




























czwartek, 7 listopada 2013

Czapka z kotem...


Zastanawiam się, po co Michałowi potrzebna kolejna czapka. Nie wiem, ale zrobiłam i ma. Ma niedużo cienkich, bawełnianych (dwie ?), a ta jest właśnie i cienka, i bawełniana, więc na pewno mu się przyda. Zostało mi jeszcze sporo motków Bawełny nieistniejącego Aniluxu, to powoli wykorzystuję. Nie chciało mi się myśleć i kombinować, dlatego wzór jak widać najprostszy z możliwych. Bez kota tradycyjnie obejść się nie mogło i kot jest. Radość wielką wywołałaby zapewne śmieciarka, no ale to za bardzo pracochłonne, jak dla mnie. Sam kot wyszedł średnio. Przyszywałam go ręcznie a pysio narysowałam pisakiem do tkanin. Trochę za gruby ten pisak. Jeszcze wąsy by się zdały, bo kot bez wąsów, to tak nie za bardzo.
Czapka to następny wytwór placykowy. Bo niby co można robić siedząc na ławce, kiedy moje dziecko biega z wrzaskiem po placyku? Czytać, plotkować lub... drutować. Czytanie wyklucza plotki, ale plotki nie wykluczają trzymania w rękach drutów.