piątek, 30 sierpnia 2013

Poduszka...


Poszewka na poduszkę uszyta tuż przed letnim wyjazdem, czyli ponad dwa miesiące temu. I głównie z myślą o wyjeździe, aby Trzpiot miał na czym położyć główkę, jeżeli zaśnie w pociągu.
Padło na polar, bo tak było najprościej i najszybciej (czasu miałam malutko). Nie chciało mi się w tej sytuacji kombinować z innymi tkaninami, choć u mnie różniastych tkaninowych kawałków i kawałeczków dostatek. Tak to jest, jak się zostawia na ostatnią chwilę. 
Naszyłam oczywiście kota, aby zadowolić mojego małego wielbiciela tych zwierzaków.
 

















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz