piątek, 8 lutego 2013

Kocia czapka...


Mój mały wielbiciel kotów doczekał się w końcu kociej czapki. Niby ma już jedną, ale tamta tak jakoś słabo mi wyszła. Do kompletu golf-szalik, aby przy okazji w szyjkę ciepło było.
Włóczka Kotek (tym razem nie z resztkowego archiwum, lecz świeży zakup), kolor coś w rodzaju turkusowo-morski (czyli jeden z moich ulubionych, na fotkach oczywiście wyszedł inny), wydrutowane podwójną nitką, po pierwsze, żeby było grubsze, po drugie, żeby mi szybciej poszło.




















Wczoraj była całkiem przyjemna pogoda (w końcu przestało wściekle wiać i wyszło słońce), to udało mi się obcykać czapkę na modelu. 

 













Brak komentarzy:

Prześlij komentarz