sobota, 29 stycznia 2011

I znowu buciki…


Nadal mam zastój w robótkach. Coś tam czasem zrobię, ale wiele tego nie ma. Michaś ostatnio „wydoroślał”, nie domaga się wrzaskiem tego co kiedyś, ale za to, odkąd nauczył się raczkować i stawać przy wszystkim, przy czym tylko się da (i chodzić przy meblach), bez przerwy trzeba go pilnować. Ciekawi go wszystko, co spotka na swojej drodze, najbardziej to niebezpieczne. Dlatego wciąż czasu brak.

Sweter z Czerdziestki skończyłam, zostało mi tylko zapięcie. Nie wiem jakie zrobić, prawdopodobnie będą to guziki. Może wkrótce wstawię fotę.
Sweter z Merino wciąż się robi, tył skończony, przód połowa, rękawy wiadomo, zero. Zamiast na zimę, przyda się na wiosnę, pod kombinezonem i tak nie byłoby go widać.

Skarpetowe butki prawie skończone, muszę jeszcze przyszyć spody (polarowe, dwie warstwy, wewnątrz usztywnione płótnem). Ręcznie, igłą, ciekawe, co mi z tego wjdzie.

A to butki zimowe. Dawno skończone, Michaś miał je na stópkach wiele razy. Też nie wyszły tak,  jak bym chciała. Tego wykroju nigdy nie dopracuję, nie potrafię. A tak w ogóle, to nie będzie mi już potrzebny. Trzpiot pewnie wkrótce zacznie chodzić i wtedy kupię mu normalne buty, w sklepie. Tym razem nie będzie problemu z polskimi, gdyż sporo tego jest.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz