Urlop się skończył, wróciłam do domu, a robótki… bez komentarza. Prawie nic nie zrobiłam. Tylko tyle…
W pewnym momencie zabrakło mi pomysłu. Myślałam, myślałam, myślałam… Dni mijały… Aż w końcu zdecydowałam się na wzór najprostszy z możliwych.
Za to zwiedziłam trochę przecudnych miejsc (kocham pachnące, sosnowe lasy), przeczytałam trzy książki. Kilka razy zajrzałam do netu, niestety. Na szczęście na krótko, głównie w poszukiwaniu inspiracji na tunikę. I wszystko na darmo.
Znów odwiedziłam sklep z tkaninami… Będzie nowa spódnica i żakiet. I czekam na przesyłkę z Allegro. Coś się spóźnia, a muszę w szybkim tempie uszyć kieckę na wesele.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz