piątek, 8 czerwca 2007

...


Urlop mi się kończy, niestety. Tradycyjnie miałam sporo planów, tradycyjnie prawie nic z nich nie wyszło.
Myślałam, że „wyjeżdżę się” na rowerze za wszystkie czasy, a tu pogoda skutecznie mi to uniemożliwiła. Dopiero od środy jest w miarę ok, dziś nawet było super. No i sobie pojeździłam, ale niezbyt daleko, ze strachu przed zapowiadanymi burzami.
Wczoraj miałam zaliczyć dawno planowaną trasę, ale wróciłam się po 19 km. Nad miejscem, do którego miałam się udać, ujrzałam niezbyt przyjaźnie wyglądające chmury. Trudno stwierdzić, czy rzeczywiście takie były, czy to może mgła, czy złudzenie optyczne…
Dziś było krótko, bo tak sobie zaplanowałam.
Lniana tunika skończona. Muszę jeszcze tylko przyszyć guziki. Może jutro zacznę szyć sukienkę…
A poza tym, to po co mi ten blog robótkowy, skoro ostatnio w ogóle nie drutuję…???

Dawniej drutowałam częściej, na przykład taki sweter, z Malwy...
Pomysł własny, a włóczka z odzysku. Poprzedni sweter nie nadawał się do noszenia, był za wielki, za krótki i w ogóle nie taki, jak powinien.










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz