niedziela, 30 listopada 2008

Czapka…

          
Mała przerwa w robieniu rękawów i takie coś mi wyszło… 
Zostały mi dwa motki Alize Verona, więc jeden (niecały) wykorzystałam na czapkę (beret?). Nie obyło się bez częściowego prucia (tylko dwa razy), bo raz wyszła za mała, raz za duża. Teraz też coś mi nie pasuje, ale trzeci raz to ja już pruć nie będę.









Sweter dla mojego T już gotowy. Na pewno mu się spodoba i na pewno w nim nie zmarznie (jest cieplutki). Za niecałe cztery tygodnie go dostanie.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz