piątek, 17 sierpnia 2007

Plany były… i na planach się skończyło…


Urlop się skończył, wróciłam do domu, a robótki… bez komentarza. Prawie nic nie zrobiłam. Tylko tyle…



W pewnym momencie zabrakło mi pomysłu. Myślałam, myślałam, myślałam…   Dni mijały…   Aż w końcu zdecydowałam się na wzór najprostszy z możliwych.
Za to zwiedziłam trochę przecudnych miejsc (kocham pachnące, sosnowe lasy), przeczytałam trzy książki. Kilka razy zajrzałam do netu, niestety. Na szczęście na krótko, głównie w poszukiwaniu inspiracji na tunikę. I wszystko na darmo.
Znów odwiedziłam sklep z tkaninami…   Będzie nowa spódnica i żakiet. I czekam na przesyłkę z Allegro. Coś się spóźnia, a muszę w szybkim tempie uszyć kieckę na wesele.