Zaczęłam robić szalik, z Puchatki. Tylko nie wiem po co. Zima bardziej przypomina wiosnę (jedynie raz, pod koniec stycznia spadł śnieg, ale zniknął po paru dniach…) i prawdopodobnie nie będę miała okazji go założyć. W sumie to się z tego cieszę, bo zimy nie cierpię.
Tak właśnie jest z czapką od kompletu. Zrobiłam ją jakiś czas temu i leży sobie w szafie. Jest ciepła i nadaje się tylko na mrozy.
I pozostając przy temacie czapek...
Trzy czapki, które kiedyś tam zrobiłam...